Shopping w PRL

Wspomnienia

Written by:

Udostępnij:
RSS
Follow by Email
Facebook
Google+
http://www.3art.org/shoping-w-prl/
Twitter

Wspomnienia Pani Uli

Najbardziej pamiętam to, że nic nie było. Nic nie można było dostać. Może niektórzy dostawali co nieco spod lady, ale ja do takich nie należałam. Różne towary albo na zapisy albo na kartki jak żywność. Od czasu do czasu coś rzucili na sklepy. Stałam w kolejce od trzeciej nad ranem w oczekiwaniu na przysługującą mi porcję mięsa. Taka kolejka to było zorganizowane przedsięwzięcie. Zarządzał nim kolejkowy komitet i biada temu, kto postanowił wyskoczyć na herbatkę do mieszkającej nieopodal cioci i nie postawił nikogo na zastępstwo, bo jak wrócił, to już go nie wpuścili. Musiał iść znów na koniec kolejki. To oznaczało, że zanim przyjdzie jego kolej na zrobienie zakupów, nie będzie już czego kupować, bo towaru zabraknie. Takie to były czasy.

 

 

Czasem było też śmiesznie. Na przykład taki papier toaletowy, to dopiero był luksus. Sprzedawali wtedy rolki nawlekane na sznurek po kilkanaście sztuk. Jeśli dodatkowo akurat w ten dzień rzucili kiełbasę, to człowiek wyglądał komicznie. Przez jedno ramię przewieszona taśma szczęścia, a na drugim siatka z owiniętą w gazetę kiełbasą. Zapach w autobusie był niepowtarzalny, bo samochodu dorobiliśmy się z mężem dużo później – takiego miodowego Fiata 125P.

Największa paranoja wybuchała przed świętami. To było niczym polowanie jaskiniowców na mamuta. Pamiętam taką sytuację. Stałyśmy z sąsiadką w kolejce po pomarańcze. Było tuż przed mikołajkami. Sprzedawali każdemu po kilogramie. Przed nami stała już tylko jedna kobieta. Kupiła, a nam zatrzasnęli okienko przed nosem ze słowami, że więcej nie ma. Byłyśmy sfrustrowane i wściekłe, bo stałyśmy wiele godzin. Trudno było wtedy zrobić dziecku mikołajkową paczkę.

 

Udostępnij:
RSS
Follow by Email
Facebook
Google+
http://www.3art.org/shoping-w-prl/
Twitter

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *